nauka a 'if it fits your macros'

Badania nie mówią o ‘If it fits your macros’ jako sposobie jedzenia, w świetle nauki takie stwierdzenie nie istnieje

Jednak może i to dobrze? Bo to tak naprawdę nic innego jak ‘mindset’(to co nam siedzi w głowie) i to jak bardzo rygorystycznie podchodzimy do naszej ‘diety’.

dwa światy

Mamy z jednej strony osoby, które sztywno trzymają się tylko i wyłącznie mało przetworzonego jedzenia i jak widzą batona czy lody to gardzą i mówią, że tak to się formy nie zrobi i jest to mega ‘niezdrowe’.

Z drugiej strony mamy ludzi, którzy potrafią sobie wkomponować trochę tego i trochę tamtego czy to codziennie czy parę razy w tygodniu do diety i niczym się nie przejmują.

Pomijam tutaj ludzi, któzy całe swoje kalorie przejadają tylko takimi produktami - Ci to już dawno odpłyneli nie w tą stronę co trzeba i nikt ich nie uratuje, dla nich liczą się tylko kalorie, nie ważne z czego dostarczone - idiotyzm.

obie strony mają swoje problemy

Problemem tych pierwszych jest to, że widzą świat zero-jedynkowo, albo coś jest dobre, albo coś jest złe i zakazane, nie ma nic pomiędzy.

Ludzie, którzy w ‘dobry’ sposób wkomponowali się w styl ‘flexibile dietingu’ nie przeżywają jak zjedzą jednego loda, jednego batonika, czy kawałek ciasta, wiedzą, że skoro reszta diety wygląda ok, to nic im nie będzie.

Ludzie, którzy są w grupie ‘clean eating’, jak same dowody naukowe wskazują są mniej skłonni do utrzymania diety długoterminowo. Mają większe skłonności do ‘binge eating’.

Jednak problemem tutaj jest to, że ludzie lubią popadać w skrajności, jeżeli chodzi o to co jedzą. Jak się komuś pozwoli jeść przewtorzone produkty, to zaraz zmieni każdy swój posiłek lody, ciastka i inne rzeczy.

Nie, to, że “MOŻNA” jeść takie rzeczy i być super zdrowym, dobrze wyglądać, wcale nie oznacza, że powinno się to jeść non stop. Jasne, jeżeli nie przekroczycie swoich dziennych kalorii, to forma się poprawi, jednak to co będziecie czuli w trakcie lub po tym, nie będzie przyjemne.

Ciągłe uczucie głodu, brak sytości, złe samopoczucie i wiele innych rzeczy. Produkty mocno przewtorzone dostarczają bardzo mało mikroelementów, a to też jest bardzo istotna część diety.

grunt to umiar

Wplatając do swojego jadłospisu raz na jakiś czas jakieś takie produkty, czy to codziennie małą część, czy raz na kika dni większą, to całościowo dieta będzie pełnowartościowa, a dzięki takim produktom jest dużo większa szansa, że będziecie w stanie ją utrzymać długoterminowo.

Jak wrzucam u siebie na insta-stories różne produkty, to nawet nie macie pojęcia ile wiadomości dostaje, że jak można jeść ten syf - takie osoby od razu trafiają na ignora… jeszcze kiedyś miałem ochotę dysktutować z takimi osobami, żeby mi wytłumaczyły co w tym złego, ale tylko slyszalem ‘ALE cukier ALE trzeba jesc zdrowo ALE cukier’ - nie zdając sobie sprawy jak wygląda moja cała reszta diety.

Prawda jest taka, że osoby co widzą produkty jako dobre/złe i nic pomiędzy, prędzej czy później dopada ich weekendowy czy tygodniowoy binge-eating.

prawda boli

Smutna prawda jest taka, że w ten 1-2 dni binge znadają 10x więcej takich produktów, niż każda osoba co się stara w ciągu tygodnia z umiarem wkomponować różne ‘ciekawsze’ produkty.

Jednak oni dalej zostają przy swoim, że ich dieta jest najlepsza, bo zdrowa, w końcu jedzą ZDROWO I CZYSTO, zapominając, że w weekendy jak ich dopadnie chęć na słodkie to zdjadają tyle co inni nie przejedzą przez miesiąc.

Możecie powiedzieć, że ‘nie, takich ludzi nie dopada binge-eating’ - cóż… moje doświadczenie jest inne. Co prawda nie mam kontaktu z ludźmi co nie trenują i nie dbają o swoją sylwetkę (przeważnie rozmawia się o takich problamach jednak co choć trochę są aktywni i interesują się zdrowym trybem życia), jednak jestem pewny, że nawet ‘zwykłemu Kowalskiemu’ łatwiej utrzymać daną dietę jak mu się pozwoli wkomponować chipsy czy piwo raz na jakiś czas, niż zabronić wszystkiego.

Jednak jeżeli chodzi o sportowców (mówię tutaj o sylwetkowcach), to problem jest dość duży. Większość ludzi traktuje refeed, czy diet-break jako odskocznia od ‘czystego jedzenia’ i wpierdalają wszystko co im wpadnie do ręki w sklepie.

gzie tutaj zdrowy rozsądek?

Wszystkie fit-gwiazdy pokazują jak one to jedzą super zdrowo i czysto, na scenie mają super formę, ale czemu nie pokazują jak się rzucają na jedzenie po zawodach albo jak wyglądają 2-3tyg po nich, gdy od nadmiaru jedzenia są cali napuchnięci wodą i odzyskałi przez ten krótki czas parę kg tłuszczu.

Psychologiczny aspekt diety jest bardzo ważny, umiejętne planowanie swojego jadłospisu, jak i wkomponowanie pewnych produktów do diety pozwala utrzymać wybrany sposób jedzenia długoterminowo, bez odskoczni na lewo i prawo.

Mówię tutaj też z własnego dosiadczenia. Testowałem każdy sposób jedzenia, każde kombinacje, byłem i na całego ‘jem czysto’, jak i byłem pod rugiej stronie ‘lody 24/7? Nie ma problemu, nie przekraczam kalorii’. Byłem też na etapie 1000kcal pon-pt i 20k w sobote i 20k w niedziele jedząc wszystko.

Dopiero gdy nauczyłem się wkomponować małe ilości produktów do ogólnej diety, to jestem w stanie utrzymać wszystko bez żadnych binge’ow i nei mam mega chęci na jedzenie ogromnych ilości jedzenia.

Dużo osób powie ‘ale i tak jesz ciale syf’ - cóż, nie widzicie WSZYSTKIEGO co jem, widzicie tego małą część ;) Mam dni, gdzie zjem tylko 1 ‘pełnowartościowy posiłek’, bo nie mam ochoty na nic innego, a mam dni, gdzie zjem 1 batona rano a potem jem tylko mało przetworzone produkty. Bez nich bym chodził głodny i czułbym się jak gówno.

Zastanówcie się też ile osób przygotowuje się do zawodów i ile osób odpada w przedbiegach bo rzucają się na jedzenie już w czasie przygotowań, bo dali sobie zbyt restrykcyjną dietę. Widzicie na scenie tylko tych najwytrwalnych, lub tych, którzy już wiedzą jak się przygotowac.

Jednak ja znam przypadki i to wiele z nich, że ludzie odpadali miesiąc/dwa miesiąće przed zawodami, bo nie dawali rady z jedzeniem i rzucali się na wszystko, a po tym wyglądali 10x gorzej niż przed startem przygotowań.

**Wszystko z umiarem! **